czwartek, 30 lipca 2009

Madaba... kolejny c.d.:)

(Część trzecia poniższych notek. I ostatnia:))
Idę więc z powrotem do apteki, Zeyad dzwoni do kilku znajomych lekarzy, w końcu znajdując jednego będącego w stanie przyjąć Maję "za 5 minut". Hayat poszła już do domu i Zeyad nie ma z kim zostawić apteki żeby pójść z nami, ale za chwilę stawia się jego kolega władający angielskim, który będzie naszym tłumaczem. Jakie to wspaniałe uczucie, być odbiorcą tak wielkiej życzliwości od ludzi którzy godzinę temu byli nam zupełnie obcy...

I tak Maja zostaje przyjęta, dostaje porcję lekarstw i uspokajających słów, że jest "normal case". Mimo wszystko musi spędzić następne dni w łóżku. Powstaje więc pytanie co z kolejnymi dniami - czy dzielimy grupę? Problem szybko rozwiązuje się sam, po powrocie do hotelu dostaję wysokiej gorączki i moje losy w kolejnych dniach też są już znane. Paweł nie mogąc się pogodzić z tym, że odwiedzenie Petry, perełki w naszym planie, staje pod znakiem zapytania, decyduje się wybrać tam samodzielnie i następnie wrócić do nas do Madaby. O ironio, nazajutrz zatrucie dopada i jego.. I tak spędzamy kolejne 2 dni w Madabie, naszej umieralni;) Nieocenieni są w tej sytuacji jedyni zdrowi - Janki, regularnie odwiedzający dla nas sklepy i oczywiście aptekę.

W sumie spędziliśmy tu więc 4 dni. W Madabie znajdują się ponoć jakieś zabytkowe mozaiki ale nikt z nas ich nie widział;) Za to zwieńczeniem pobytu było zaproszenie przez rodzinę Zeyada na obiad, co było niesamowitym przeżyciem. Jedzenie przygotowane przez jego mamę jest rewelacyjne, poza tym rodzina jest strasznie sympatyczna i bardzo wykształcona. Oprócz lekarzy są tu jeszcze biolodzy i prawnicy, ojca można wręcz nazwać prawniczym autorytetem na skalę całej Jordanii..

A oprócz tego udało nam się odwiedzić i Petrę i pustynię Wadi Rum, więc cały jordański plan udało się zrealizować:) I od tamtej pory wracamy w kierunku Polski, teraz czekamy właśnie na odprawę na granicy turecko-bułgarskiej. Już za chwilę więc bliskowschodnie klimaty będą tylko wspomnieniem. Przynajmniej do następnego roku:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz